Cześć wszystkim.
Cisza na blogu zapanowała.. Samoczynnie. Wiele razy myślałam o tym, żeby coś tu wrzucić, napisać - nigdy nie mogłam się jednak zebrać do żadnych konkretnych zdjęć, a nie chciałam wstawiać bezsensownych, mdłych wpisów. Ten również nie będzie obfitować w zdjęcia, ale jest wreszcie okazja, żeby co nieco powiedzieć.
Mam dużo, naprawdę dużo pomysłów, ale jak zwykle pojawiają się problemy z realizacją. Wrócę jeszcze na chwilę myślami do wakacji (choć wydają mi się teraz strasznie odległe!) - pod koniec lipca Arya była w trakcie metamorfozy, a ja byłam z kolei bardzo podekscytowana tym, jak miała wyglądać. Efekt końcowy naprawdę mnie zadowala, choć nie jestem przekonana do obitsu (przez roztargnienie zamówiłam półgumowe..) i dlatego na razie moja Panna jest jeszcze na stockowym ciałku.
Poza tym mankamentem Arya wygląda teraz tak, jak wyobrażałam ją sobie od pewnego czasu. Zmieniłam koncepcję - zamiast długiego, czekoladowego wiga postanowiłam zamówić białego, co nieco koresponduje z Północą, a z tym motywem moja Panna jest nierozerwalnie związana. I choć od końca lipca mam w głowie pomysł na pewną sesję z jej udziałem, prawie do końca wakacji byłam na tyle zaabsorbowana różnymi rzeczami (choćby spotykaniem się z ludźmi, z którymi nie widuje się codziennie - jest to dla mnie niezwykle istotne), nie udało mi się jej zrealizować. Ostatnie dni postanowiłam spędzić z przyjaciółmi i bez spinania się z czymkolwiek, a potem przyszedł wrzesień.. I szkoła. Nie chcę się rozpisywać, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że jak na razie jestem strasznie zadowolona z mojego liceum. Obawiałam się tego, że niewielka szkolna społeczność nie będzie dla mnie dobrym miejscem, ale po tych trzech tygodniach mam tak wyśmienity humor i tak dobrze się tam czuję, że śmiało mogę już zapomnieć o tych obawach.
Sprawa ma się jednak tak, że teraz dojeżdżam do szkoły codziennie i nie mam już tyle wolnego czasu co w gimnazjum. Ubolewam nad tym mniej lub bardziej, ale niestety odbija się to na wszelkich moich hobby, a także na blogu. Niekiedy wolę odpocząć czy poczytać książkę, zamiast na siłę się do czegoś zmuszać, poza tym mam też więcej nauki (nawet jeśli jeszcze nie teraz, to za chwilę tak będzie). Przygotowywałam się do tego mentalnie przez całe wakacje i choć naprawdę nad tym ubolewam, czuję, że w pewnym sensie taka jest kolej rzeczy; trzeba ustalać sobie jakieś priorytety - może niekoniecznie być radykalnym w wyborach, ale umieć iść na kompromis.
Jaki z tego wniosek? Tak, u mnie świetnie, ale cokolwiek będę tu wrzucać, na pewno będę wrzucać rzadziej. Nie znaczy to oczywiście, że mój zapał zmalał - wiele rzeczy rodzi się w mojej głowie, przechodzi rozmaite metamorfozy, kosmetyczne poprawki, a może kiedyś wykiełkuje w postaci czegoś, co uda mi się Wam pokazać.
A teraz wreszcie zdjęcia w oszałamiającej liczbie dwa. Przed Wami odmieniona Arya, biała jak śnieg Północy. Ostatni raz robiłam zdjęcia moim Pannom jeszcze w wakacje....
Pogoda jest taka śliczna, że czuję się, jakby nadal trwały wakacje.
Trzymajcie się!