sobota, 28 lipca 2012

see you soon


L: Hej, możesz mi wyjaśnić, co się dzieje?
J: Tzn?
L: Wszyscy biegają, wyciągają różne rzeczy, pakują się...
J: Aha, no tak. Widzisz, jutro wyjeżdżamy.


L: Co?... Ale gdzie?... Nie odsyłasz mnie do domu, prawda?...
J: Jasne, że nie. Jedziemy na wakacje.
L: No ale przecież jestem tu dopiero od tygodnia... Dopiero od niedawna mam łóżko, dopiero co się zadomowiłam... I już wyjeżdżamy?!
Czyli... Czekaj... ZABIERASZ MNIE ZE SOBĄ?!
J: Tak ;)

* * *
I rzeczywiście, jutro wyjeżdżamy. Nie będzie nas całe dwa tygodnie, a że nie będę miała dostępu do internetu, nie będę komentować i przeglądać Waszych blogów. Z góry przepraszam, ale po powrocie będzie dużo do nadrobienia ;)
Gdzie jedziemy Wam teraz nie zdradzę, ale po powrocie spodziewajcie się duuuużo zdjęć :D
To dlatego się tak spieszyłam z szyciem, żeby Linger miała w co się ubrać. Tylko żałuję, że ma zaledwie jedną parę bucików, ale z tym też sobie poradzimy.



- see you soon :3

I MAŁY BONUS:


L: Mimo, że mieszkam tu dopiero tydzień, nawet ja się zorientowałam, że na blogach ostatnio źle się dzieje. Proszę, zastanówcie się nad tym. W życiu nie chciałabym trafić do domu, gdzie miałabym powyginane ciałko i zeszmacone włosy. Tu mi na razie dobrze... Chociaż zobaczymy, co będzie dalej...
Ale proszę, zastanówcie się, my naprawdę nie jesteśmy zabawkami...

* * *
see you soon everybody, I'll miss :3

WE ARE NOT BARBIES


Jak większość blogerek, ja także zauważyłam, co dzieje się ostatnio na blogach z pullipami.

I mnie również to przeraziło.

Nie chcę się wymądrzać, bo sama od zaledwie tygodnia posiadam dala, ale 9 lat nie mam i  Linger traktuję wyjątkowo.

Mam nadzieję, że plaga blogów typu "- zobacz, kupiłam ci nowe trampeczki! - och mamusiu, dziękuję :******* " wkrótce się zmniejszy. Mam nadzieję, że do dzieciarni trafi apel Rudej, i chociaż na chwilę zastanowią się nad tym, co robią z pullipami, dalami etc.

PULLIPY I DALE TO NIE ZABAWKI DLA DZIECI!

I albo te blogi zyskają wyższy poziom, albo niech znikają. Nie każdy kto posiada lalkę musi mieć od razu bloga na blogspocie, żeby móc się lansować! Bo sam fakt posiadania lalki nie przyniesie nam popularności w blogosferze. Do tego trzeba pracy, pomysłu i precyzji - których ewidentnie brakuje na blogach ogarniętych "modą na pullipy".

Nie będę się już wymądrzać tylko odsyłam na bloga Rudej, która ujęła wszystko najlepiej jak mogła.

wtorek, 24 lipca 2012

chillout

Linger chyba się już trochę zadomowiła :)





Ja (zauważając puste strony xD): Co czytasz?


L: A nieważne... To o NASZYCH sprawach.
J: Naszych?...
L: No że lalek, a czyich?... 

Poza tym zrobiłam trochę biżuterii dla Linger... Wykorzystałam nawet stare zawieszki z modeliny. Tu wisior z wymienną zawieszką:


A tu fragment kolejnej nowej sukienusi:


Jak być może zauważyliście, zrobiłam Linger nowe łóżko ;D Właściwie jest to coś w rodzaju 'leżanki', bo to moje paskudy miały takie prawdziwe łóżka, które jednak nie wyszły do końca tak, jak chciałam. Poza tym tamte łóżka robiłam wg tutorialu, a to dla Linger już wg własnego 'projektu'. Co prawda mam drobne problemy z jego stabilnością, ale pracuje nad tym :) Od razu trzeba było uszyć też trochę poduszek :p Zrobiłam też biurko, ale ono nie jest już zbyt fajne... Mimo to będę starała się je tak przerobić, żeby jeszcze coś z tego było :D Koniecznie chcę zrobić mojej Pannie jakiś ładny pokoik, w sumie nie wiem jeszcze, czy będzie to tam, gdzie mieszkają majsinki, ale gdzieś na pewno się go urządzi ;D



*nareszcie znowu lato*

niedziela, 22 lipca 2012

so sweet

Dzisiejszy dzień spędzam przy maszynie :p Siedzę przy niej od rana i już zdążyłam sobie przypomnieć, jak kocham szyć :D Co ciekawe, pochłonęło mnie tworzenie... Spodni. Jak na razie uszyłam kilka par, z których jestem nawet zadowolona, choć niestety nie porwałam się jeszcze na kieszenie :D Jednak na razie zależy mi na czasie, ponieważ ważne jest, żeby Linger jak najszybciej skompletowała dużo ciuchów :]

Przed Wami jej druga sukienka, absolutnie cukierkowa, absolutnie nie w moim stylu. Sama nie przepadam za różem, ale z niewiadomych przyczyn chwyciłam za landrynkowy materiał, koronkę i... ziuuuu! Pomyślałam sobie, że może nie warto iść z każdym ciuszkiem na łatwiznę, ale dodać do niego coś dodatkowego :] Tylko ramiączka wyszły troszkę za szerokie, ale przynajmniej w kolejnych sukienkach będę mogła je zwężyć. Pogoda znowu nas nie rozpieszcza, więc z trudem udało mi się wybrać kilka znośniejszych fotek.

Sukienka jeszcze ciepła, ledwo wyjęta spod igły, cieplutka jak świeże bułeczki!

Czyli Linger w wydaniu cukierkowym. Szkoda, że zdjęcia nie oddają koloru sukienki :\





I mały bonus:



*jej ślimaczki są absolutnie fantastyczne*

(nie wiem, jak kiedyś zdobędę się na ich rozplecenie...)

sobota, 21 lipca 2012

welcome in your new home

Witajcie ponownie ;D Panna jest taka cudowna, że nie mogę od niej oczu oderwać i w głowie mi się nie mieści, że jest moja :D Uszyłam jej już kilka ciuszków, ale dziś chciałam Wam pokazać krótką historyjkę, jak nowo przybyła poznała paskudy :p Obyło się bez większych ekscesów. Pogoda znowu do niczego, zero światła, wszystko rozjaśniałam w picasie i efekt nie jest powalający -,-

Mimo to chęć obfocenia Wymarzonej ze wszystkich stron przeważa nad wstydem związanym z pokazywaniem Wam kijowych fotek :p Przepraszam!



Wymarzona: Och, zostaliśmy tu sami, w jakimś nowym miejscu...


W: HALOOOO!!! Czy jest tu kto?!!!

Tymczasem całkiem niedaleko...


Julia: Psssst! To chyba ona. Ugh, już tu jest. Przybyła. Ta nowa, "genialna i wspaniała panna" za chwilę zacznie zatruwać nam życie.
Chelsea: proszę cię, nie przesadzaj...


Ch: Dalej, zróbmy to razem. Musimy ją poznać, nie sądzisz?
J: No, niech ci będzie...


W: Ech, nikogo tu nie ma... Zostałam sama... I co teraz będzie?...


Ch: Hej!
W (wystraszonym tonem): Ojej!... Ależ mnie przestraszyłaś. Kto ty?...

(pees - i tu małe porównanie wielkości głów majsinki i dala ;D)

I... uwaga...


Ch: Witaj w domu. Jestem Chelsea. A ta trochę rozkojarzona to Julietta.
W: W domu?...
Ch: Od dzisiaj będziesz z nami mieszkać.
W: Och... A więc nie znalazłam się tu przypadkowo!

Gdzieś na stronie...


J (złośliwym tonem): Czy ty widzisz, jaki ona ma wielki łeb?! hahahaha...


W: No to... Witajcie. Ja jestem Linger.

To imię wybrałam nieprzypadkowo. Pewnie niektórych z Was zdziwi taki wybór, ale "Linger" to tytuł jednej z wielu moich ulubionych piosenek mojego ukochanego, absolutnie genialnego, fantastycznego, wspaniałego, cudownego zespołu The Cranberries. Co więcej, "Linger" otwiera moją ulubioną płytę tego zespoły, The Very Best. Co więcej - to imię wybrała dla Wymarzonej moja przyjaciółka ;)

* * *


Yay, ona jest cudowna ^^

Już wkrótce Linger wystąpi w nowych ciuchach. Do zobaczenia :D

piątek, 20 lipca 2012

SHE IS HERE!!!

Tak, ona tu jest. Tak, ja też nie mogę w to uwierzyć.

YAY!!!! :3

Nareszcie dowiecie, co za tajemnicza Panna do mnie przybyła :) Nie ukrywam, że wybór był trudny, potrafiłam godzinami siedzieć na pullipstyle, przeglądałam też ebay, zastanawiałam się... A przede wszystkim - zbierałam. Lalkami zainteresowałam się na przełomie października-listopada zeszłego roku, a od stycznia zbierałam na moją własną pullip lub dal. A wszystko zaczęło się od wrzucenia dwuzłotówki do pomarańczowej puszki decoupage...

Kiedy Panna przybyła, miałam ochotę rozedrzeć karton, ale jakoś się powstrzymałam i w miarę spokojnie go otworzyłam. Potem jeszcze jeden papier, i...

Nie mogłam uwierzyć, że jest taka śliczna :) Zaskoczyły mnie też rozmiary jej głowy. Wiedziałam, że te lalki mają ogromniaste łebki, i w sumie byłam ciekawa, jak to wygląda na żywo, ale to nieco zbiło mnie z pantałyku :D Jej włosy są cudowne, miękkie w dotyku. Fryzurka mi się podoba i na razie na pewno nie mam zamiaru rozplatać jej tych ślimaków.

Wgl długo wahałam się między nią a Lizbel, ale w końcu Ta Panna wygrała. Szalenie podobała mi się też Ddalgi, ale stwierdziłam, że jednak stawiam na dala. Jednak przez długi czas byłam przekonana, że kupię Lizbel, ale potem się rozmyśliłam - nie do końca pasowały mi jej fioletowe oczy i bałam się trochę o włosy - tzn. martwiłam się, że po zapleceniu w warkocze i rozpuszczeniu ich może jej się zrobić takie siano. Kupować lalkę w kręconych włosach to jednak ryzyko :p I tak postawiłam na Tę Oto Przybyłą.

*fanfary*

Przed Państwem moja Podobno Wymarzona!



Chmurzyska były straszne, słońce sporadycznie wyglądąło zza chmur, ja tu się gimnastykowałam przy aparacie, a na końcu i tak większość zdjęć mogła powędrować tylko do kosza. To tylko parę szybkich fotek, żebyście mogli ją zobaczyć :D

A to jeszcze w pudełku - wiem, że wszyscy takie fotki cykają, to ja też sobie cyknę, o!...




Co ze sobą Panna przywiozła, pokażę już niedługo. Mam nadzieję, że będe miała lepsze warunki do robienia zdjęć. Śliczna jest i cudowna, wgl się nie spodziewałam, że będzie taka wspaniała, i na wstępie kopara opadła mi do ziemi, a oczy miałam wielkości talerzy :D


Oczywiście nie obejdzie się bez poznania z moimi paskudami...


"Gdzie ja jestem?..."

* * *
Ale o tym w następnym odcinku Waszej ulubionej telenoweli :D
Myślę nad imieniem, chyba już mam. Ale to później. Dzisiaj siadam do maszyny, bo nie mogę się doczekać, jak wyposażę ją w komplet ciuszków ;)

Do zobaczenia! :3

czwartek, 19 lipca 2012

still waiting

Ok... Co tu dużo mówić - moja Panna jest już w Polsce i co więcej zostało zwolniona :D Czyli teraz chyba tylko czekać na jej przybycie... W kwestiach przesyłek zagranicznych jestem absolutnie zielona. Cóż, nie mogę się już doczekać jej przybycia, bo strasznie chcę usiąść do maszyny i uszyć jej mnóstwo ciuchów ;) Muszę przyznać, że od pewnego czasu nic nie szyję, bo materiały oszczędzam na Podobno Wymarzoną. W ciągu półtora tygodnia muszę jej stworzyć całkiem przyzwoity zestaw ubrań, więc będzie co robić ;) Poza tym muszę jeszcze zrealizować trochę zamówień modelinowych, a że obecnie mojej przyjaciółki nie ma w mieście, mam nadzieję, że wypełni mi to czas :D No i po przybyciu Panny będę nią tak zaabsorbowana, że nie będę miała dla nikogo czasu...

Yay, nie mogę się już doczekać ^^ Paskudy łażą trochę niespokojne, jakby wiedziały, że coś się kroi :D Jedna będzie musiała odstąpić Podobno Wymarzonej na pewien czas łóżko, tj. dopóki nie zrobię jej nowego ;) Wgl chciałam wykonać parę rzeczy jeszcze zanim Panna przybędzie, ale powstrzymam się, bo jeśli chodzi o dal'owe rozmiary to znam tylko wysokość :p Naprawdę nie wyobrażam sobie tego, jaka ona może być duża, ale wiem, że nie mogę się już doczekać ;D

Wgl nie wiem czemu Was zamęczam taką paplaniną, ale jestem już totalnie podjarana i trudno mi usiedzieć ;) I tak dobrze, że zamówiłam ją w wakacje, nie chcę wiedzieć, co działoby się ze mną, gdyby był rok szkolny...

A to żeby nie było tak pusto, jedna z moich pierwszych silikonowych prób - na szczęście teraz jest o wiele lepiej.


* * *
Mam cichą nadzieję, że w kolejnym poście wystąpi już Ona...

wtorek, 17 lipca 2012

waiting

Uff ;) Zmieniłam interfejs Bloggera na stary i mam nadzieję, że teraz wszystko będzie działać bez zarzutu ;) A to dlatego, że...

Tak, i mnie dane było kliknąć to magiczne "buy now" !!!!

Oszaleję :D Zamówiłam Podobno Wymarzoną w czwartek, więc mam nadzieję, że już niedługo się u mnie zjawi i będę mogła Wam ją pokazać :D Naprawdę jestem szczęśliwa z tego powodu, ponieważ kiedyś sądziłam, że zanim kupię jakąś porządną lalkę miną wieki ;D Tymczasem udało mi się jakoś dozbierać i mogłam to zrobić, co oznacza również, że tutaj zmieni się parę rzeczy.

Nie mówię o jakichś wielkich zmianach, przede wszystkim jednak chodzi o to, że teraz wszystko skupi się na Podobno Wymarzonej. Majsinki nie znikną, ale przez pierwsze dni będę pewnie tak Nią zafascynowana, że dla moich paskud nie starczy czasu i miejsca na blogu. Ale zniknąć nie znikną :D Nie mogę się już doczekać, jak usiądę do maszyny, liczę też, że Panna przybędzie jak najszybciej, bo na najbliższe tygodnie mam już trochę planów, a chciałabym znaleźć czas na wszystko ;] Poza tym nie zapominajmy, że są wakacje i powinniśmy odpoczywać!

Dobra, koniec ogłoszeń parafialnych :p Chcąc nadrobić zaległości tutaj, chciałabym Wam również pokazać efekty tego, czym zajmowałam się wówczas, gdy tu mnie nie było. Przedstawiam dwie donutowe bransoletki, które powstały pewnej nocy :D A gdyby komuś się to spodobało, zawsze mogę wykonać ;) Więcej modelinowych pierdół wkrótce pojawi się gdzieś w internecie, dam linka ;)


A jeśli o mnie chodzi... To teraz tylko czekam :3 Z jednej strony głupio "odliczać" dni w wakacje, no ale... Mogę te parę dni poświęcić dla Podobno Wymarzonej. A teraz parę fotek Chels w ciuszkach, które miała na sobie, kiedy kupiłam ją te ileś lat temu. Bo nie zapominajmy, że to majsinka:D


lubię te getry ;D




Zdjęć było więcej, ale niestety niektóre się nie nadawały, bo robiłam innym aparatem niż zwykle. Sukienkę i okulary już znacie, ale pozostałych ciuchów nigdy nie pokazywałam. Według mnie nic nie jest specjalnie urodziwe, kurteczka byłaby ok gdyby nie paskudny materiał... A to i tak jeszcze nie wszystko z tego, co miała ze sobą Chelsea, ale resztę pokażę przy okazji, bo niektóre rzeczy gdzieś się zapodziały...

mały BONUS (bo S-erpentyna lubi bawić się aparatem i zmuszać paskudy do pozowania):



czarno-białe też są ok, muszę się zabrać kiedyś za taką mhhhhroczną sesję ;D

* * *

więc teraz tylko waiting, waiting, a potem...

EDIT: przepraszam za fatalną jakoś zdjęcia bransoletek, niestety kiedyś coś z nim kombinowałam i zmniejszałam wielkość, a mam tylko jedno -,-


wtorek, 10 lipca 2012

julietta's angry

Hej :D Jestem taka szczęśliwa, że mogę publikować notki, no i od razu trzeba było cyknąć jakąś sesję :D Co prawda to nic specjalnego, takie juliettowe wywody... Na razie odstawiłam maszynę, a następne ciuszki będę szyć na moją Pannę Która Dopiero Przybędzie ;D Na razie jest tajemnicą, kto to będzie, ale mam nadzieję, że jeszcze trochę i będę mogła Wam ją pokazać...

Generalnie jestem tym już totalnie podjarana :D Czego nie można powiedzieć o Julii... Sami zobaczcie dlaczego:


Julia: Ok... Opowiem Wam o tym, co ostatnio spędza mi sen z powiek


J: Trochę głupio mi o tym mówić... Ale już dłużej nie wytrzymam, no i muszę się komuś wyżalić, a Chelsea na pewno zbagatelizowałaby moje obawy. Uch, ona tak zawsze...


J: Chodzi o to, że... No, ona kupuje lalkę. Nie Chelsea, tylko...ONA.


J: Po jakiego czorta jej to ustrojstwo?! Czy my już nie wystarczamy?!


J: No tak... "One mają więcej możliwości. Więcej niż Wy. Ale o Was też nie zapomnę"... TAAAA JASNE na pewno pójdziemy w odstawkę jak tylko TA CAŁA PANNA się tu zjawi.


J: Za co???!


J: Podobno one mają lepsze ręce...


J: ... i nogi...


J: Ale to tylko ręce i nogi, jeju. My też je posiadamy, jakby nie było. Nie rozumiem, po co jej TA CAŁA PANNA...


J: Chyba się potnę... Co za podłe życie...


J: Czy ktoś z Was ogarnia, po co jej ta lalka?! Po co jej ten cały dal?! Ughhhh...


J: Już ja jej dam solidną nauczkę jak tu przyjedzie... Hehe... Dobrze, że wciąż będę tu mieszkać i mieć wpływ na jej samopoczucie... Wbiję jej gwoździe w materac łóżka i zamienię cukier na sól...


J: Więc ostrzegam cię, tajemnicza PANNO... Policzymy się, jak już do nas przyjedziesz.

* * *

Nie wiedziałam, że w Julietcie jest tyle... Wrogości ;D Wychodzi na to, że może być tu ostro. No cóż, niedługo dużo rzeczy w pokoju moich paskud się pozmienia, a nie wiem, czy one będą z tego zadowolone :P Ta najważniejsza zmiana już dobiła Julię, więc dalej może być tylko gorzej... Ale nareszcie będzie się działo coś ciekawego ;D

I taki bonusik (bo rozmarzono-zamyślone pozy mi też nie są obce ^^):