Jak to się stało, że obiecywałam, iż w wakacje będzie się pojawiać więcej postów, a ja milczę? Myślę, że wiele blogerek rozumie mój obecny stan - ciężko jest się zorganizować i zmobilizować, kiedy nie trzeba robić nic konkretnego.. Jedyne moje przejawy twórczości okołolalkowej to szycie (zaktualizowałam zakładkę z ubrankami na sprzedaż, niedługo jeszcze się coś pojawi :D), ale poza tym nie mam ochoty chwytać moich lalek, robić zdjęć.. Albo mam ochotę, a nie potrafię się ogarnąć >.< Dnie spędzam najbardziej leniwie, jak się da. No dobra, zaczęłam trochę gotować i przypadło mi to do gustu, ale w żaden sposób mnie to nie usprawiedliwia.
Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten dzisiejszy nie-lalkowy post. Trzymałam te zdjęcia właśnie na taką okazję - mam lenia, nic lalkowego do pokazania, można pokazać i to.
Nieczęsto bywam w kawiarniach, ponieważ w moim miasteczku nie ma ani jednej takiej, w której mogłaby posiedzieć młodzież. Nasze kawiarnie można zliczyć na palcach jednej ręki, a żadna nie zachęca do zostania w niej dłużej.. Jednak ja uwielbiam takie naprawdę klimatyczne kawiarnie z charakterem, gdzie wszystko aż krzyczy, żeby zatrzymać człowieka. Jedną z takich kawiarni jest dla mnie poznański Sweet Surrender, który miałam okazję odwiedzić ponownie pod koniec czerwca. Zdjęcia nie powalają jakością, wręcz przeciwnie - są do niczego - ale mam nadzieję, że uda się chociaż niektórym dostrzec klimat, który ja tam wyczuwam na kilometr.
To co prawda kawiarnia, ale ja skusiłam się na pyszny kuskus z warzywami i nie żałuję :D
Jedzenie kończyło się zdecydowanie za szybko..
Wybaczcie tę durnowatą jakośc ;_____________;
W przyszłym tygodniu wyjeżdżam, ale do tego czasu postaram się pokazac coś lalkowego.
Druga częśc historyjki się robi.
Leniuchujcie ♥
O, Sweet Surrender... Zanim wyprowadziłam się z Poznania do Anglii miesiąc temu, mieszkałam całe 26 lat kilka ulic od tego miejsca :)
OdpowiedzUsuńCiekawostka, jeśli czytałaś "Jeżycjadę" Musierowicz (nie wiem, czy to nadal modne, moje rówieśnice czytały ;) ). Kawiarnia powstała w mieszkaniu zajmowanym według książek przez Borejków. Wejście jest chyba od Krasińskiego, ale lokal jest powiększony i obejmuje również słynne mieszkanie przy Roosevelta 5.
Tak, uwielbiam Jeżycjadę, czytałam całą serię :D Gwoli ścisłości byłam wówczas na wycieczce pod hasłem "Śladami Jeżycjady", na którą jeździmy co roku - i zawsze przy okazji wstępujemy do Surrendera ;)
UsuńKawiarenka naprawdę fajna. Inna od wszystkich i ten jej klimat. Jest również bardzo kreatywna,pomysłowa. Podoba mi się ten sufit! ^^
OdpowiedzUsuńJejku. *Q* Kiedyś muszę odwiedzić tę kawiarnię. Wygląda na mega klimatyczną, a ja uwielbiam takie miejsca. :3
OdpowiedzUsuńWow, fajna ta kawiarnia :3. Ładny wystrój.
OdpowiedzUsuńRzadko bywam w kawiarniach (czyt. prawie w ogóle), ale tam bym się przeszła :D.
Też muszę kiedyś odwiedzić tę kawiarnię. *.*
OdpowiedzUsuńRZeczywiście bardzo klimatyczna!
OdpowiedzUsuńświetny jest jej klimat- nie mam wcale tak daleko, może odwiedzę tą kawiarnię, pomimo że nie lubię wychodzić do ludzi. c:
OdpowiedzUsuńJeju, uwielbiam takie miejsca ,,z klimatem"! :3
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia idealnie oddaly atmosferę tej kawiarni ^^
Mm... Piękne zdjęcia :D chętnie bym tam wpadła...
OdpowiedzUsuńŁał, co za miejsce! Chyba muszę się do tej kawiarni kiedyś wybrać :D
OdpowiedzUsuńTa kawiarnia jest naprawdę świetna, zdjęcia są również bardzo fajne ^^
OdpowiedzUsuń