Przed Wami jej druga sukienka, absolutnie cukierkowa, absolutnie nie w moim stylu. Sama nie przepadam za różem, ale z niewiadomych przyczyn chwyciłam za landrynkowy materiał, koronkę i... ziuuuu! Pomyślałam sobie, że może nie warto iść z każdym ciuszkiem na łatwiznę, ale dodać do niego coś dodatkowego :] Tylko ramiączka wyszły troszkę za szerokie, ale przynajmniej w kolejnych sukienkach będę mogła je zwężyć. Pogoda znowu nas nie rozpieszcza, więc z trudem udało mi się wybrać kilka znośniejszych fotek.
Sukienka jeszcze ciepła, ledwo wyjęta spod igły, cieplutka jak świeże bułeczki!
Czyli Linger w wydaniu cukierkowym. Szkoda, że zdjęcia nie oddają koloru sukienki :\
I mały bonus:
*jej ślimaczki są absolutnie fantastyczne*
(nie wiem, jak kiedyś zdobędę się na ich rozplecenie...)
Fakt "ślimaczki" są śliczne :) fajowa sukienusia :)
OdpowiedzUsuń