sobota, 4 lutego 2012

winter, winter...

Dzisiaj w końcu udało mi się zrobić sesję, którą planowałam od baaaardzo dawna :) Oczywiście mam na myśli sesję z prawdziwie zimowym krajobrazem w tle. Rano dokończyłam coś, z czym czekałam specjalnie na śnieg... Jest to płaszcz, który uszyłam ponad tydzień temu :) Całkiem niedawno kupiłam w Empiku pięć arkuszy miękkiego filcu w różnych kolorach (do ostatniej chwili nie mogłam się zdecydować, które wybrać...) i zamierzałam przeznaczyć je właśnie na płaszcze dla moich paskud.



I tak oto wzięłam na pierwszy ogień filc w kolorze waniliowym... Płaszcz zapewne by nie powstał gdyby nie filmik Yunie na youtube :) (Dziękuję!!!) Juliet bardzo się ucieszyła z tego drobnego prezentu i chyba to sprawiło, że zdecydowała się ze mną iść...
Ok, już Was nie zanudzam i przedstawiam dzisiejszą sesję, która była jednocześnie pierwszym plenerem Julii i pierwszym plenerem zorganizowanym przeze mnie :D 


To chyba moje ulubione zdjęcie z całej sesji :)


Julietta: Wow, jakie to delikatne...


Udało mi się zorganizować nawet prowizoryczny szalik ;] Spróbujcie zgadnąć, co to tak naprawdę jest...




Musiała wszystko dotknąć i obczaić... xD




J (rzucając się na śnieg): Wow, zobacz, mogę zrobić anioła!!!
Ja: Super, ale będziesz potem mokra...
J: Mniejsza o to! Jest zima, prawda?...
Ja (wzruszając ramionami): Jak chcesz...



J: Hm, wiesz co?... Ten śnieg nie jest wcale taki zły. Ale chodźmy już do domu, bo tu jest strasznie zimno!
Ja: Ok - ważne, że w ogóle dałaś się wyciągnąć...

NO I MOJE UZALEŻNIENIE PO RAZ KOLEJNY:



Mam nadzieję, że nie znielubicie mnie za te włosy xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz