środa, 4 kwietnia 2012

come back

Przydałoby się jakieś wyjaśnienie.

To nie jest tak, że ja zapomniałam o tym zacnym blogu. Oczywiście, że nie! Blogowanie naprawdę mnie wciągnęło, tak jak strzelanie fotek lalkom, nawet takim okropniastym, jak moje majsinki. Wciągnęło mnie to strasznie, i wyobraźcie sobie, że w dniu ostatniej notki zrealizowałam sesję, którą zamierzałam wstawić następnego dnia. Z naciskiem na: zamierzałam.

Powiem tak: blogspot wyciął mi niezły numer. Nie wiem co oni zrobili - jakąś aktualizację? - w każdym razie odświeżyli interfejs. Na początku kiedy weszłam w dział "Zamieszczanie postów" cały czas ładowało mi się pole do pisania, kiedy wybrałam nowy interfejs Bloggera okazało się, że moja przeglądarka nie obsługuje już tej strony. Pobranie nowej wydawało się kwestią kilku minut, niestety na moim komputerze nie chciała działać i dlatego nie mogłam pisać postów. Popadłam w rozpacz. Postanowiłam założyć pingera, ale szybko przekonałam się, że to po prostu nie moja bajka. Zrealizowałam kilka sesji, uszyłam trochę ciuchów, ale generalnie nie miałam wiele czasu, by zajmować się moimi pannami, ponieważ przygotowywałam się do konkursu i to też zajęło mi jednak trochę czasu.

Aż... Kilka dni temu weszłam sobie tutaj, bez jakiejkolwiek nadziei, tak po prostu... I co ja widzę? Może i wszystko nie jest tak ładnie ustawione i wyświetlone jak powinno, ale... Mogę pisać. Mogę pisać notki.

Na razie nie pokażę Wam żadnej sesji, nie wrzucę żadnej 'stupid history', bo muszę się ponownie przestawić na blogowanie, a poza tym nadchodzą święta, a to wiąże się z porządkami, sprzątaniem, gotowaniem i pieczeniem. Będę się starać pomagać mamie, dlatego mój czas też będzie ograniczony, ale mam zamiar uszyć kilka rzeczy i może nawet wybrać się w plener, jeśli pogoda dopisze.

Niestety najpiękniejsze dni bezpowrotnie minęły, a ja nawet nie pomyślałam, żeby zabrać paskudy gdzieś na zewnątrz. A teraz za oknem mam szarość, burość, deszcz i błoto. Jesień normalnie.

Kilka dni temu uszyłam kilka par rajstop. Zdecydowanie poszłam w pastele. Dziękuję Bovary za wspaniałą instrukcję, jej sposób jest prosty i przyjemny, a jednocześnie bardzo efektowny. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja sobie czasem mojej pracy nie utrudniam. Bo czasem szyję niektóre rzeczy z miliona kawałków i się dziwię, że tak długo to idzie.

I na koniec zacne nożęta. Panny się cieszą, że wracamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz