czwartek, 26 kwietnia 2012

love sunny ♥




Ostatnio nie mogę się do niczego zabrać. To chyba wiosna (a właściwie już nawet lato, patrząc za okno) sprawia, że mam strasznego lenia. I tak nie sadam do maszyny, nie pstrykam fotek moim pannom, nie przeszukuję Internetu pod kątem tutoriali na mebelki. Mam lenia i to niestety odbiło się tutaj... Jednak w weekend postaram się nadrobić moje "krawieckie" zaległości i wreszcie obdarować panny jakimiś porządnymi sukienkami. Generalnie próbowałam szyć sukienki chyba na trzy sposoby i wreszcie znalazłam ten najlepszy... Dlatego teraz muszę tylko znaleźć trochę czasu i... Mogę uszczęśliwiać paskudy :D A dziś tylko trzy fotki, ponieważ nie miałam nawet okazji zrobić jakiejś porządniejszej sesji. Chels ma na sobie sukienkę, która była do niej dołączona przy zakupie (parę ładnych lat temu). Nawet podoba mi się jej fason, ale nie ma to jak sukienki by me :) Nawet jeśli nie są najszczęśliwsze, szycie sprawia mi wielką frajdę...
Dobra, koniec tych dygresji! Do zobaczenia wkrótce :D

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

black

Absolutnie zapomniałam o konkursie u Morellowej. Dlatego... Cóż, zrobiłam dzisiaj szybką sesję i wybrałam jedno zdjęcie. Nie jestem jakoś bardzo zadowolona, a pomysł wpadł mi zupełnie przypadkiem. Wybrałam taką tematykę, bo jestem fanką glanów i troszkę cięższej muzyki ;)

Teraz już tylko formalnie wstawiam:


A to jedno ze zdjęć powstałych podczas sesji. Między nim a tym, które wybrałam, zastanawiałam się najdłużej...

sobota, 14 kwietnia 2012

mini buttons

Ach, święta, święta, i już dawno po świętach... Znowu trzeba chodzić do szkoły, znowu trzeba wcześnie wstawać i znowu nie ma wiele czasu na szycie. Panny uparły się, że pokażą tu swoje prezenty, które dostały na Wielkanoc xD Nie jest to nic specjalnego, bo nie miałam wiele czasu, miałam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia tuż przed świętami, więc nie udało mi się wyprodukować tony ciuszków dla dwóch kapryśnych paskud.


Uszyłam dwie luźne bluzki - jedna wyszła baaaaardzo luźna, druga krótsza i mniej luźna, ale też fajna :3 Jakieś dwa tygodnie temu dorwałam świetny materiał w kotki i wreszcie miałam okazję go wykorzystać. Muszę przyznać, że najlepiej mi się szyje właśnie z ubranek dla małych dzieci...


Jednym z moich prezentów wielkanocnych były drobne guziki, gładkie i w kropki :) Długo się zastanawiałam nad kolorem, w końcu padło na różne odcienie niebieskiego. Myślałam, że takie miniguziki znajdę tylko na ebayu, tymczasem podczas wizyty w sklepie papiernicznym w moim miasteczku zauważyłam na stojaku paczuszki po 60 guzików w każdej, w dodatku w różnych kolorach :D





Poza tym machnęłam jeszcze dwie spódnice w kwiaty. Jedna wyszła za długa, a druga z kolei za krótka xD


Ch: Ale... Nie za długa?...
Ja: A dlaczego?
Ch: Jest za długa. I niemodna. Nikt już nie nosi takich spódnic.
J: W ogóle dlaczego tak mało dostałyśmy? Co to za prezenty, hm?!
Ch: No właśnie! My chcemy sukienki! I ładne spódnice!



I tak dogodzić się nie dało.
Siadam do sukienek.

piątek, 6 kwietnia 2012

easter

No cóż, cały czas nadrabiam miesięczne zaległości ;) Dziś tłumaczyłam moim niedoinformowanym pannom, czym jest Wielkanoc. Postanowiłam je także ujawnić. Z początku miałam taką koncepcję, by umyślnie nie pokazywać ich twarzy, teraz doszłam do wniosku, że za bardzo mnie to ogranicza, a nie chciałabym, byście oglądali tysiące takich samych zdjęć różniących się jedynie ubraniami prezentowanymi przez różne części ciał moich majsinek :D Dlatego postanowiłam pokazać Wam baaaaaardzo interesujące twarze dwóch paskud, które absolutnie mnie nie zadowalają, ale nim kupię porządną lalkę, minie niestety jeszcze trochę czasu. Wobec tego na razie musicie znosić widoki majsinek, które nawet nie mogą się wyginać w jakichś artystycznych pozach. A chciałyby, uwierzcie mi ;]

Cóż, wzięło mnie na tak głupią historyjkę, że... xD A życzenia w dalszej części notki. Tym, którzy nie przebrną przez te niemądre dialogi między moimi paskudami i mną, już teraz życzę wesołych świąt :)


Julia: Mhm, a co to jest?
Ja: Kurczoki :D
J: Ale po co je tu postawiłaś?
Ja: Bo się zbliża Wielkanoc.
J: A co to jest?
Ja: <facepalm>


Chelsea: Czy to są jajcarskie święta?... Bo wszędzie widzę jaja, zające, "kurczoki"...
Ja: Zające przynoszą słodycze i drobne upominki... ;]
J: O, a nam coś przyniosą?
Ja: A byłyście grzeczne?
Ch i J: Oczywiście!


Ch: Nawet ładne te twoje kurczoki. A wiesz, na blogu Rudej Myszki (http://www.ruda-mysz.blogspot.com/) widziałam takie śliczne bluzy, uszyjesz mi taką?...
J: Masz swoją bluzę w gwiazdki.
Ch: A ja chcę jeszcze jedną! Myślisz, że taka big star jak ja zadowoli się jedną bluzą?!
J: Big star czego?
Ch: No tego bloga, oczywiście!
J (pod nosem): Gdyby ktoś to czytał...


J: Opowiedz nam trochę o tych świętach. Bo na razie wiemy tyle, że może coś dostaniemy.
Ja: Chciałybyście... Hm, w niedzielę rano je się śniadanie wielkanocne. A w sobotę idzie się do święconki.
Ch: Pójdziemy?...
Ja: I ja mam się jeszcze z Wami pokazywać?!


Ch: Co się je na to śniadanie?
Ja: Jajka.
Ch: Takie malowane? Albo drewniane? Albo papierowe?!
Ja: Oczywiście, a co ty myślałaś?
Ch: Mamo, ja chcę tylko prezenty!...
Ja: Mamy tu nie ma.

Chciałabym Wam życzyć wesołych, spokojnych, radosnych świąt wielkanocnych, spędzanych w gronie rodziny i bliskich. Odpocznijcie już teraz lub - jeśli tak jak ja musicie sprzątać w swoich pokojach czy pomagać w innych rzeczach - w same święta. Weźcie się za dobrą książkę albo po prostu nacieszcie wolną chwilą. Tym, którzy świąt nie obchodzą, życzę dłuższego odpoczynku :)

Aha, i niech Zajączek do Was zawita :D


WESOŁYCH ŚWIĄT!!!

A na koniec bonus fatalnej jakości:


Ja: Na co wy paczycie?!
Ch: Słyszeliśmy gdzieś, że trzeba wypatrywać pierwszej gwiazdki...
Ja: To chyba nie te święta... <facepalm>

czwartek, 5 kwietnia 2012

sweet muffins

Dziś bawiłam się trochę w Picasie :D


Oto sukienka, którą uszyłam tydzień temu dla Chelsea. Pod wpływem ślicznej pogody, która skończyła się niestety jakiś czas temu, doszłam do wniosku, że powinnam uszyć moim paskudom coś bardziej wiosennego. Tak powstała pierwsza sukienka, którą w całości zaprezentuję niebawem. Jestem z niej nawet zadowolona, bo to moja pierwsza sukienka, ale opracowałam nowy patent na pewien element i zamierzam go wypróbować w kolejnej sukienczynie. Nie ukrywam jednak, że mój zapał do tej formy ubrań nieco opadł ze względu na odmianę pogody. Dlatego... Cóż, chyba machnę Chels jeszcze jedną bluzę, bo dorwam genialny materiał :D 


Poza tym przedstawiam Wam moje muffiny, które piekłam przedwczoraj. Nie jestem królową kuchni, nie umiem gotować, nie umiem piec, a jednak coś tam mi wyszło, a nawet słyszałam, że nie wyszło tak źle ;) Może muffiny z paczki to dopiero początek mojej kulinarnej przygody?...

Te to jasne z ciemnym budyniem w środku. Mniam! - mnie smakowało, chociaż wolałabym w przyszłości machnąć się na coś bardziej skomplikowanego.



Chyba pierwszy raz zabrałam się za takie całkowite przerabianie zdjęć. Efekty, które umożliwia Picasa, naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyły. Czasem naprawdę warto się pobawić ;) 


Chelsea: Dawno nas tu nie było.
Ja: Wiem.
Juliett: Czyli... Wracamy, tak?
J: Of course :D Podziękujcie Bloggerowi.
Ch i J: Dziękujemy Bloggerowi! :D


środa, 4 kwietnia 2012

come back

Przydałoby się jakieś wyjaśnienie.

To nie jest tak, że ja zapomniałam o tym zacnym blogu. Oczywiście, że nie! Blogowanie naprawdę mnie wciągnęło, tak jak strzelanie fotek lalkom, nawet takim okropniastym, jak moje majsinki. Wciągnęło mnie to strasznie, i wyobraźcie sobie, że w dniu ostatniej notki zrealizowałam sesję, którą zamierzałam wstawić następnego dnia. Z naciskiem na: zamierzałam.

Powiem tak: blogspot wyciął mi niezły numer. Nie wiem co oni zrobili - jakąś aktualizację? - w każdym razie odświeżyli interfejs. Na początku kiedy weszłam w dział "Zamieszczanie postów" cały czas ładowało mi się pole do pisania, kiedy wybrałam nowy interfejs Bloggera okazało się, że moja przeglądarka nie obsługuje już tej strony. Pobranie nowej wydawało się kwestią kilku minut, niestety na moim komputerze nie chciała działać i dlatego nie mogłam pisać postów. Popadłam w rozpacz. Postanowiłam założyć pingera, ale szybko przekonałam się, że to po prostu nie moja bajka. Zrealizowałam kilka sesji, uszyłam trochę ciuchów, ale generalnie nie miałam wiele czasu, by zajmować się moimi pannami, ponieważ przygotowywałam się do konkursu i to też zajęło mi jednak trochę czasu.

Aż... Kilka dni temu weszłam sobie tutaj, bez jakiejkolwiek nadziei, tak po prostu... I co ja widzę? Może i wszystko nie jest tak ładnie ustawione i wyświetlone jak powinno, ale... Mogę pisać. Mogę pisać notki.

Na razie nie pokażę Wam żadnej sesji, nie wrzucę żadnej 'stupid history', bo muszę się ponownie przestawić na blogowanie, a poza tym nadchodzą święta, a to wiąże się z porządkami, sprzątaniem, gotowaniem i pieczeniem. Będę się starać pomagać mamie, dlatego mój czas też będzie ograniczony, ale mam zamiar uszyć kilka rzeczy i może nawet wybrać się w plener, jeśli pogoda dopisze.

Niestety najpiękniejsze dni bezpowrotnie minęły, a ja nawet nie pomyślałam, żeby zabrać paskudy gdzieś na zewnątrz. A teraz za oknem mam szarość, burość, deszcz i błoto. Jesień normalnie.

Kilka dni temu uszyłam kilka par rajstop. Zdecydowanie poszłam w pastele. Dziękuję Bovary za wspaniałą instrukcję, jej sposób jest prosty i przyjemny, a jednocześnie bardzo efektowny. Zaczęłam się zastanawiać, czy ja sobie czasem mojej pracy nie utrudniam. Bo czasem szyję niektóre rzeczy z miliona kawałków i się dziwię, że tak długo to idzie.

I na koniec zacne nożęta. Panny się cieszą, że wracamy.